zajęcie po uszy

Dzisiejszy dzień z pozoru zaczął  się jak zwykle. Jednak tym razem piątkę warsztatowiczów  porwała Gosia na krótką rozgrzewkę gimnastyczną. I ja skuszony ćwiczeniami poszedłem na salę. Ustawiani w kółku rozgrzewaliśmy się różnymi, mniej lub bardziej wymagającymi pozycjami. I tak doścignęliśmy godziny 11. Gdy szliśmy odpocząć, już na talerze nalewana była fasolka po bretońsku. 

Posileni takim niecodziennym i sytym daniem poszliśmy do swoich pracowni. Dziś bez wykrętów skierowałem kroki do pracowni plastycznej, gdzie Asia Brzoza podsunęła mi pod nos koszyk z pomysłami, czyli pudełko z różnymi naklejkami, kwiatkami i kolorowym papierem, z czego zrobiłem kartkę imieninową dla teścia. 

Tym samym nawet nie wiem kiedy czas minął.

Byłem dziś przymierzyć okiem lakierowanie "Emeryta i chłopców".Ale od Piotrka, po lakier wybrałem się do Kasi. I chyba coś rozbiło  moją uwagę, bo działań nie doprowadziłem do końca.

W ramach przed turniejowego treningu poszedłem z Danielem do stołu ping-pongowego, gdzie rozegraliśmy nawet długi mecz.W pięciu partiach wygrałem nieznaczną różnicą 3:2. Zapewne jutro też powalczymy.

Nie wiem czy na jutro Piotrek zdoła dostarczyć zakończenie łóżka, do którego mógłbym przymierzyć malarskie pomysły.

Write a comment

Comments: 0