Dzień Matki 

Dzisiejszy dzień choć myślałem, że wystartuje z opóźnieniem, okazał się rozpoczęty planowo, w normalnym rytmie. Nawet nasz bus trochę mnie uprzedził,że nawet nie zdążyłem wyjść na ulicę. Z podwórka odprowadziłem pod las pędzącą strzałę i wsiadłem dopiero z powrotem.Z uwagi na zbieranie większej grupy, bo jechały z nami nasze mamy, myślałem,że będzie spóźnienie, a tu niespodzianka.

Od razu po wejściu do Warsztatu, prawie wszyscy zostaliśmy zagonieni za kulisy na ostatnie próby przedwystępowe do holu na pierwszym piętrze. Już nawet bez uwag reżyserek wszyscy ustawiliśmy się w ustalonym układzie. I wystartowaliśmy z próbnym występem. Wszystko prawie idealnie wyszło, tylko gdy śpewałem z opuszczoną głową, chyba nos tłumił głos. W kolejnych próbach postarałem się trzymać głowę prosto i wtedy, jak na moje ucho, wychodziło ładniej.

Gdy przyszła pora na ostateczny występ, poprzedzony powolnym zapełnianiem widowni, w ostatniej chwili dotarła mama Bartka, a chwilę przed nią do pierwszego rzędu skierowane zostały matki założycielki naszego warsztatu.

W ustalonej kolejności wychodzili kolejni aktorzy, deklamując okolicznościowe wiersze. Wszy6scy nawet zapamiętali swoje momenty występu i nie musieli być wypychani. A i nawet sufler już okazał się bezrobotny. 

Po każdym występie recytator nagradzany był gromkimi brawami. 

Na koniec powiedziałem dwa wiersze swojego autorstwa: I z 1998r, a II jeszcze starszy.

Po występie zeszliśmy do sali gimnastycznej, gdzie elegancko rozstawione stoły, zastawione smakołykami zapraszały na poczęstunek.W pierwszej kolejności obleganym był ekspres do kawy, od którego co chwilę odchodzili goście z czterema pełnymi szklankami. W końcu doczekaliśmy się na nasz zakładowy catering i na stoły zaczęła powoli wjeżdżać zupa-krem z buraka. Następnie ze stołów znikały kolorowe sałatki warzywne, wszelkiej maści placki, soki i napoje.

Dzień moim zdaniem udany i nasze Mamy uhonorowane właściwie.

Na pamiątkę każda z mam dostała zdjęcie ze swoim dzieckiem w własnoręcznie wykonanej ramce.

Write a comment

Comments: 0