radość

Po tygodniowej przerwie w obowiązkach warsztatowych, już od kilku dni włączam się powoli w ustalony rytm zajęć i wracam do swoich zadań.

Dziś chyba ostatni dzień błąkania się po pracowniach, bo od jutra wraca Piotrek za swój pulpit i będę mógł powrócić do rzeźby.

Dzisiejszy przemarsz zacząłem nietypowo, bo od pracowni komputerowej, gdzie zająłem się uzupełnianiem Pamiętnika...

Przed samą 12 wybiła przerwa obiadowa, podczas której Karolina uraczyła nas super ostrym barszczem czerwonym. Przy pierwszej porcji trzeba było powoli jeść, bo ostrość wzmożona była gorącem zupy. Gdy odniosłem talerz, w dokładce dostałem przestudzoną zupę, która jeszcze bardziej smakowała.

Gdy już byłem na dole, porwała mnie Paulina na 50-minutową serię ćwiczeń. Zacząłem tradycyjnie jogą, w czym wiernie towarzyszyła mi Marzenka. Po tym jeszcze trochę pojechałem na rowerku i poćwiczyłem ogólnie....I powróciłem do cekinowania.

Dzień wypełniony po brzegi.

I o to chodzi.


Write a comment

Comments: 0