Na początek dnia, nie wiem jakim cudem, po głowie krążyła mi piosenka "Nasze przebudzenie"? Wysłuchałem ją ze 4 razy pod rząd, co dodało mi energii na cały dzień.
Gdy z rana zebraliśmy się w Belnie, szybkie decyzje kto jedzie na zakupy, a kto zostaje? Przeorganizowanie pasażerów i pod przewodnictwem Ani i Kasi udaliśmy się na plastyczne zakupy około bożonarodzeniowe.
Najpierw szukaliśmy świątecznych materiałów do szycia. W pierwszym sklepie,do którego trafiliśmy jeszcze daleko do świąt i takich materiałów nie było. Chyba za wcześnie na takie wzory? Następnie udaliśmy się do lepiej zopatrzonego sklepu, gdzie nakupiliśmy bardzo dużo rzeczy do prac plastycznych. Po jej mnogości pozostał mi w oczach jedynie kolorowy mętlik.
Gdy wreszcie około 13.30 dojechaliśmy z powrotem do warsztatu zjadłem 2 talerze zupy grzybowej, kanapkę domową i poszedłem do Marzenki, która chciała bym opisał szatkowanie kapusty na facebooku.
Z pomocą dziennika pokładowego udało mi się przywrócić wspomnienia.
I na zakończenie przemarszu przez warsztaty trafiłem wreszcie do sali plastycznej. Może dlatego, że sala jest na końcu korytarza? Tam Kasia podała mi płótno 40/60cm,do którego mam przymierzyć się, zaplanować i namalować obraz. I to się nazywa zadanie!
Write a comment