Eldorado

Dziś wpadłem na terapię, jakbym 100 lat wszystkich nie widział,

stęskniony bardzo za każdym frontem. Dlatego pierwsze po wejściu do

Ośrodka "przebiegłem" przez każdą salę,by przywitać

każdego terapeutę. Po kawie na rozruch od razu poszedłem do warsztatu

Piotrka,gdzie sporo już popchnąłem struganie,odważyłem się i

głębiej posunąłem ostrze.

Niby tylko dwie godziny od przyjazdu,ale ta sztuka wyssała sporo energii

ze mnie i kiedy zadzwonił gong,wzywający na naleśniki,był dla mnie

wybawieniem.Za jednym podejściem zjadłem domowy prowiant i wstawiłem

kawę w ekspresie.I znowu,niczym kornik,utonąłem w drewnie.Aż tu

dobiegł mnie głos:"A Strzelec gdzie?".To Marzena wzywała mnie

do opisu kalendarium w "Naszym Eldorado".Musiałem porzucić

białą broń i jak za Syrenim śpiewem poszedłem za Marzenką.

Byłem dziś również porozmawiać z dr Ewą Siejką,która bardzo

pozytywnie wpływa na mój nastrój.A kwintesencją dobroci dnia był

placek jabłkowy wyczarowany przez Asię.

Write a comment

Comments: 0