Kulig

5 luty. Zapowiadany piękny dzień. Nie tylko ze względu na delikatny mrozik i słońce, ale również na planowany kulig i ognisko. Nie wiem, w którą stronę nas pociągną konie, ale mam nadzieję na setną zabawę, co by nie było. Pewnie większość z warsztatowiczów przeżywa, to co ma się dziś zdarzyć. Ja myślę już od wczorajszego popołudnia. Spakowany czekam już 2 godzin przed przyjazdem Stasia i ochoczo wyczekuję kolejnych godzin dnia.

W pięknych okolicznościach przyrody, bo jakżeby inaczej w naszych okolicach, pomknęły konie mechaniczne (bo za mało śniegu, żeby prawdziwe konie nas uciągnęły)  zaprzęgnięte w furę na płozach zamiast kół i doczepionymi doń pięcioma sankami, które powozili warsztatowicze w parze z opiekunami. Ciekawa trasa do leśnictwa Adamów prowadziła malowniczymi leśnymi dróżkami, najpierw przez jednolity las jodłowy, a później przez wysoko rosnące buki. I tak pięknie jechaliśmy w kuligu. I tak co jakiś czas przyspieszaliśmy, to na powrót zwalniali. W jednej chwili z ostatnich sanek spadła Kasia. Musiała więc przesiąść się na furę. I pomknęliśmy dalej ku polanie na skrzyżowaniu leśnych dróg, gdzie leśniczy Robert Jaros przygotował piękne ognisko z grubych kawałków drewna. Opowiedział trochę o swojej pracy i wskazał miejsce z pomnikiem, do którego udałem się w asekuracji Piotrka, bo myślałem, że kule zostawiłem w Ośrodku. One jednak leżały w busie. „Dla upamiętnienia zwycięskiego boju żołnierzy grupy A.Kisielewskiego i J.Alickiego Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego mjr.H.Dobrzańskiego-„Hubala” z obławą niemiecką – 1.IV.1940r. Towarzystwo Ziemi Samsonowskiej.”

Chwilę później ustawiliśmy sanki wkoło ogniska i piekliśmy kiełbaski.

 

Po ognisku rozwiezieni zostaliśmy do domów. I tylko szkoda, że czas tak szybko przebiera wskazówkami, bo chciałoby się ten dzień rozciągnąć.

 

 

 

Write a comment

Comments: 0